30.10.2014

O tym, jak nie obejrzałam przedstawienia


Chciałam wczoraj obejrzeć przedstawienie. W teatrze. Chciałam zobaczyć, co Agnieszka Glińska zrobiła z Gombrowiczem i czy przypadkiem nie dorobiła mu jakiejś gęby. Wieczór zapowiadał się dobrze.

Lubię teatr. Nie lubię o nim pisać, bo zawsze kojarzy mi się to z jakimiś sztucznymi formami, wymyślonymi na potrzeby opisywania go, a ja teatr lubię oglądać i przeżywać. Wybrałam miejsce, kupiłam bilety. Przez internet, bo można (co bardzo ułatwia sprawę i oszczędza czas). Wróciłam z pracy, zjadłam obiad, wyprasowałam kremową bluzkę, która swą elegancką fakturą i krojem miała uświetnić wieczór. I gdy po 10-minutowym marszu na Plac Teatralny weszłam to budynku Narodowego, i gdy już byłam w ogródku i witałam się z gąską, wyjmując z torebki wydrukowany kilka godzin wcześniej bilet (uśmiechając się w myślach, że nie muszę stać w kolejce po wejściówkę jak jeszcze kilka lat temu)… usłyszałam od pani bileterki krótkie: „dzisiejszy spektakl odwołany”.

No kurwa. (sorki, miało być kulturalnie)
Ale jak to?

Odwołany i koniec. Jedna z aktorek zachorowała. Ludzka rzecz, w sumie. Nie wiem, czy bardziej się wkurzyłam, czy rozczarowałam. Chyba jedno i drugie w takim samym stopniu. Odwróciłam się na pięcie i opuściłam teatr. Peszek. W drodze, dla ostudzenia emocji wywołanych nieobejrzanym spektaklem, ułożyłam wierszyk. Oto on:

Czy wie pani, ile czasu ten strój był prasowany?
Dzisiejszy spektakl odwołany.
Dlaczego widz nie mógł być wcześniej poinformowany?
Dzisiejszy spektakl odwołany.
Co zrobić z biletem, który jest już wydrukowany?
Dzisiejszy spektakl odwołany.
Czy to ważne, że widz jest rozczarowany?
Dzisiejszy spektakl odwołany.
Szkoda, że kolejny spektakl dopiero za miesiąc będzie grany.
Dzisiejszy spektakl odwołany.
Co z tego, że cały wieczór zmarnowany.
Dzisiejszy spektakl odwołany.
Czego nie chcę usłyszeć, gdy następnym razem teatr będzie przeze mnie odwiedzany?
Dzisiejszy spektakl odwołany.


Ps. Dobrze, że w kinie aktorzy nie chorują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz