27.06.2014

Loro Park - obowiązkowy punkt na mapie Teneryfy


W temacie podróży po Teneryfie pisałam wam ostatnio o rajskiej wiosce Masca, o której możecie przeczytać tutaj.

Dziś będzie o kolejnej atrakcji Teneryfy, którą warto zaliczyć, czyli o Loro Parku. Jak już będziecie na Teneryfie, nie ma opcji, żebyście o nim nie usłyszeli! 

25.06.2014

# 3 PANCEK

Dziś coś o rasach piesków.

Na klatce mija nas sąsiadka, w jednej ręce 2 kartony po pizzy, w drugiej prowadzi pieska na smyczy.
Edi: ej ona miała innego pieska
Panckowa: noo... tego mini, ratlerka chyba
Edi: nieee, ten to był właśnie ratlerek, ona miała noo... tego małego chuja...
Panckowa: ciułałłę, konczitę, pudelka...?
Edi: no tego co się nazywa jak miasto
Panckowa: aaa Yorka!





24.06.2014

Byłeś w raju?

Są rajskie plaże, rajskie wyspy, a ja napiszę dziś o rajskiej… wiosce.

Do rajskiej wioski nie jest łatwo dojechać. Moja droga była długa. W skrócie wyglądało to tak: najpierw musiałam jechać 5 godzin Polskim Busem do Katowic (podróż bardzo przyjemna, choć szkoda, że nie było poczęstunku tak jak na trasie Warszawa–Gdańsk, bo lody w kubeczku jedzone drewnianym patyczkiem, tak jak się jadło w dzieciństwie, świetnie wprowadzają w nastrój wakacji i beztroski), potem podróż samolotem, który po 6 godzinach spokojnego i ciągnącego się jak guma locie wylądował na lotnisku na Teneryfie, następnie 50-minutowa podróż niby-klimatyzowanym autokarem do miejscowości Puerto Santiago, w której znajdował się mój hotel. Stamtąd została już tylko jazda wypożyczonym fiatem Panda przez krętą, górską drogę do wioski o nazwie Masca

16.06.2014

#2 PANCEK

Oglądamy mecz Niemcy-Portugalia:

Edi*: widzisz, dzisiaj komentują prosto ze stadionu, a nie ze studia w Warszawie, bo mówił, że widzieli jak podjeżdżali wypasionym autobusem [piłkarze]
Panckowa: bo to pewnie ważniejszy mecz niż wczoraj, dlatego komentatorzy są na miejscu
Edi: A śpiewali dzisiaj hymny chociaż**?
Panckowa: nie wiem, razem przecież oglądaliśmy, tzn. razem nie oglądaliśmy od początku.





* o Edim napiszę wkrótce oddzielny post:)

** podczas wczorajszego meczu Francja-Honduras organizatorzy zapomnieli o zagraniu hymnów obu państw

15.06.2014

Mundialowa orgia

Żeby nie było, że nie ma polskich akcentów - Stadion Narodowy:)

Już od czterech dni kibice na całym świecie łączą się przy wspólnym kibicowaniu na stadionach i przed telewizorami. Nie byłabym sobą gdybym nie dorzuciła swoich trzech groszy do mundialowej gorączki. A w przypadku tegorocznych mistrzostw rozgrywanych w Brazylii – gorączka to idealnie pasujące słowo. I ze względu na emocje sporej grupy Brazylijczyków, którzy zamiast wypasionych stadionów woleliby szkoły, i ze względu na tropikalny, wilgotny klimat oraz dość wysokie temperatury, w których przyszło grać piłkarzom. No, ale co tam pogoda, deszcz czy upał mecze się odbywają, a kibice oblegają stadiony, bo to w końcu mundial! Czego się nie robi dla obejrzenia emocjonującego spektaklu z piłką w roli głównej. 

11.06.2014

Najlepsze teksty z dzieciństwa


Z nieukrywanym sentymentem wspominam czasy swojego dzieciństwa. 
Nie żeby teraz było mi źle (absolutnie nie), ale kiedy myślę o tych beztroskich latach, kiedy nie wiedziałam co to Internet i smarfony, wydaje mi się, że wtedy czas płynął jakby wolniej, choć żyło się intensywnie (wiecie, te zabawy w chowanego, zbijaka, podchody itp. były wyczerpujące). 
Nachodzi mnie też refleksja, że dzisiejsze dzieciaki dużo tracą – przede wszystkim godziny spędzone na dworze z rówieśnikami i ziomkami. 

Właśnie w czasie takich zabaw na świeżym powietrzu rodziły się te wszystkie cwaniacko-głupkowate odzywki, które dziś z uśmiechem przywołuje w pamięci. Jako że sporo się ich uzbierało, podzieliłam je na cztery kategorie. Może wśród nich znajdą się takie, które ty też znasz. Oto i one:


1. Kategoria prosząco-zbywająca:

Prosi to się byka o befsztyka
Daj to jest chiński sprzedawca jaj
Spadaj. Sam się zbadaj
Daj cukierka. Idź do Gierka. Gierek ma, to ci da


2. Kategoria radząco-ostrzegawcza:

Nie wypinaj języka, bo ci krowa nasika
Nie gadaj tyle, bo cię zjedzą motyle
Nie bądź taki mądry, bo cię ruskie kupią
Jak pies szczeka, to mu miska ucieka
Nie bój żaby. Żaba w wodzie nie ubodzie
Dwóch na jednego to banda łysego
„No” to się mówi do krowy albo do teściowej


3. Kategoria pytająco-poznawcza:

Ile masz wzrostu? Tyle co zarostu
Co? Jajeczko!
Nie wiesz? To się nawiedz
Czemu? Bo nie ma dżemu
Dlaczego? Daliego (to chyba od tego malarza Salvadora:-))
Co się gapisz? Bo mam oczy. To ci żaba wskoczy, a jak nie, to cię zje


4. Kategoria słowno-rymowa:

Powiedz „samochód na ostrym zakręcie” – zdejmij majtki i zrób zdjęcie
Powiedz „korzeń” – idź do kibla i się ożeń
Powiedz „pasek” – twój tata jest grubasek

Takie teksty zna chyba każdy. Zauważyłam, że im jestem starsza, tym one bardziej mnie śmieszą. Na pewno były jeszcze inne, o których już nie pamiętam, ale jak sobie przypomnę, na pewno wrzucę na blogaska. Myślę, że w przyszłości na blogu pojawią się jeszcze inne teksty dotyczące szalonych lat 90. 
To były przecież cudowne, kolorowe czasy!

9.06.2014

5 pomysłów na obiad za 5 złotych


Co można zrobić z piątakiem albo raczej za piątaka? 

Jak się okazuje, sporo. 
Można wydać je na doładowanie do telefonu, jednorazową przejażdżkę kolejką na wesołym miasteczku albo kupić 5 big milków. 
Za 5 złotych można też na przykład zrobić sobie obiad. To dobre rozwiązanie, zwłaszcza wtedy, gdy zbliża się koniec miesiąca i w portfelu krucho z forsą. Nie będzie to może danie na Gwiazdkę Michelin, ale z pewnością smaczne, no i przede wszystkim nie nadwyręży domowego budżetu. Propozycja idealna zwłaszcza dla studentów:)

Przygotowałam listę 5 pomysłów na obiad, którego koszty nie przekroczą 5 złotych. Oto one:

1. Placki ziemniaczane. Jeśli mamy czas, możemy je zrobić sami, trąc na tarce kartofle wytrwale (teraz pewnie próbujesz wymówić w myślach jeszcze raz ten fragment o tarciu;). Ja wole te w proszku, bo wystarczy je wymieszać z wodą i usmażyć. Nie jestem zwolenniczką dań z torebki, bo przeważnie jest to naszpikowane chemią jedzenie, ale ostatnio natknęłam się w sklepie na placki ziemniaczane firmy SyS i postanowiłam ich spróbować. Przekonał mnie skład: suszone ziemniaki, suszona cebula i szpinak, skrobia ziemniaczana i przyprawy. Widzicie? Żadnych konserwantów i ulepszaczy, a do tego niska cena: 4,99 zł. Nawet jak pani z kasy będzie nam winna grosika, wyrobimy się w naszym budżecie.




2. Naleśniki. Jest ktoś, kto ich nie lubi? Do tego dania musimy kupić tylko 2 jajka, pół litra mleka i mąkę. Jak zostanie reszta to można zaszaleć i kupić serek homogenizowany do posmarowania, jeśli nie, trudno, będą tylko z cukrem. I tu rada: zamiast posypać je już na talerzu, lepiej zrobić to pod koniec smażenia i przekręcić naleśnika, żeby cukier się roztopił – wyjdą nam naleśniki z karmelem. Omomom...

3. Zupa krem. Zdrowo, tanio, wegetariańsko nawet. Ostatnio moim hitem są zupy firmy Marwitt. Są cztery smaki: z marchewki, buraków, pomidorów i groszku. Ta ostatnia to mój faworyt. Kupujesz, podgrzewasz, jesz. Proste, nie? Też bez konserwantów i w dodatku niskokaloryczne. Cena: 4,99 zł. Idealnie.




4. Frytki z serem. Syte i smaczne, przy odrobinie fantazji możemy sobie wyobrazić, że jemy je ze stripsami z kurczaka. Kupujemy pół kg ziemniaków i ser. Albo jak trafimy na promo w dyskoncie, to mrożone można kupić, żeby było prościej. Pod koniec pieczenia posypujemy serem i gotowe. Keczup, opcjonalnie, pożyczamy od sąsiada. 

5. Kiełbasa z cebulą. Ten punkt to propozycja dla prawdziwych maczo. Pęto kiełby daje moc. Wersja light: pieczemy kiełbasę, cebulkę dusimy, wersja antylight: kiełbasa integruje się z cebulą już na patelni. Jest jednak mały minusik: nie zaleca się spożywać przed bezpośrednim kontaktem (fejs-tu-fejs) z innymi osobami, chyba że przydomek cebulowego rycerza ci nie przeszkadza:)

Na dzisiaj to tyle. Myślę, że za 5 złotych można jeszcze wiele dań wymyślić, bo często jest tak, że to nie pieniądze nas ograniczają, ale nasza wyobraźnia.





5.06.2014

#1 PANCEK

Sytuacja w osiedlowym markecie.
Przy kasie stoi facet z jedną kulą, na oko 30 lat, jakby się czai, coś tak się kręci, ocenia sytuację.
Podchodzę z całym koszykiem zakupów, ustawiam się za nim w kolejce, a on mówi, że proszę przede mnie, ja tu się jeszcze namyślam itd.
No to kasuje mi pani sklepowa te zakupy, trochę nie ogarniam, bo po włożeniu litra mleka, sałaty lodowej, dwóch żubrów, 3 pomidorów, płatków owsianych i zupy marwit na obiad mrożona pizza już nie chciała się zmieścić w biodegradowalnej siatce. Pakuje więc to, co się mieści, a resztę w rękę, zmierzając do metalowej półeczki tuż przy kasie, na której będę mogła wszystko starannie upchać w torbie za 40 groszy.
I gdy tak sobie wykładam te zakupy, żeby włożyć je za chwilę ponownie, słyszę pana od kuli, mówiącego niby-speszonym, niby-tajniackim głosem:
- poproszę mały ibuprom i paczkę unimili,
- ibuprom i paczkę czego? - dopytuje dyskretna pani sklepowa
- i paczkę unimili - odpowiada ze szczękościskiem pan przyczajony.
I nic by nie było w tym śmiesznego, bo to przecież ludzka rzecz kupić prezerwatywy, gdyby nie numer na koniec...
Facet płaci, bierze resztę, przechodzi obok mnie w momencie gdy próbuje wcisnąć kwadratowe pudełko pizzy do torby - patrzy i mówi z troską:
- pęknie pani.
I nie mogłam się powstrzymać, tzn. śmiech powstrzymałam, ale podniosłam głowę i mówię mu:
- wie pan, mi jak pęknie to pół biedy, gorzej jak panu pęknie.
Jego wyjście było równie szybkie jak zakupy, które zrobił.

PS. miało być krótko, ale nie mogłam się powstrzymać przed nakreśleniem całej sytuacji:)


4.06.2014

Panckowe nowości


Wpadłam dzisiaj na genialny pomysł! 

Żeby trochę urozmaicić treści na blogu, postanowiłam wprowadzić coś nowego. Często bywa tak, że przydarzają nam się różne zabawne sytuacje, szybka wymiana zdań albo słyszymy od kogoś tekst, który nas rozbraja. Problem w tym, że po kilku godzinach lub dniach nie pamiętamy i nie potrafimy odtworzyć sytuacji, która nas tak rozbawiła. Ja mam tak często, więc żeby utrwalić te momenty i nie pozwolić im zginąć w otchłani spraw dnia codziennego, postanowiłam zapisywać je na blogu w postaci Pancków

Będą to krótkie zapiski, fragmenty rozmów, coś w podobie do postów na facebooku, zazwyczaj zabawne, dziwaczne lub zakończone ciętą ripostą. Będę je numerować, żeby nie było chaotycznie. Dziś zapowiedź, a już jutro na blogu pierwszy Pancek:)