15.06.2014

Mundialowa orgia

Żeby nie było, że nie ma polskich akcentów - Stadion Narodowy:)

Już od czterech dni kibice na całym świecie łączą się przy wspólnym kibicowaniu na stadionach i przed telewizorami. Nie byłabym sobą gdybym nie dorzuciła swoich trzech groszy do mundialowej gorączki. A w przypadku tegorocznych mistrzostw rozgrywanych w Brazylii – gorączka to idealnie pasujące słowo. I ze względu na emocje sporej grupy Brazylijczyków, którzy zamiast wypasionych stadionów woleliby szkoły, i ze względu na tropikalny, wilgotny klimat oraz dość wysokie temperatury, w których przyszło grać piłkarzom. No, ale co tam pogoda, deszcz czy upał mecze się odbywają, a kibice oblegają stadiony, bo to w końcu mundial! Czego się nie robi dla obejrzenia emocjonującego spektaklu z piłką w roli głównej. 

Słyszałam ostatnio w telewizji, że w Niemczech na jednym ze stadionów zorganizowano akcję wspólnego oglądania meczów na wielkim telebimie. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że kibice nie będą oglądać transmisji z krzesełek na trybunach, ale siedząc wygodnie na przyniesionej przez siebie sofie. Świetny pomysł, co?
Gdyby u nas coś takiego zorganizowano na Stadionie Narodowym, to pewnie pierwsze pytanie, jakie by padło to „czy dach będzie zamknięty”, a w sieci kreatywność speców od memów ze stadionem tudzież basenem narodowym w roli głównej skoczyłaby jak ciśnienie Vicenta del Bosque po meczu z Holandią.
Wiecie co, lubię oglądać mecze piłki nożnej (tak chłopaki, ten gatunek jeszcze nie wymarł!). Czy na stadionie, czy w pubie, czy po prostu w domu przed telewizorem. Nie rozumiem tych wszystkich kobiet, które zaczynają histeryzować, gdy tylko ich facet oznajmia, że chce obejrzeć mecz. Niech ogląda. Faceci już tacy są, oni tego potrzebują. My lubimy oglądać Seks w wielkim mieście, a oni piłkę nożną. 
Bo trzeba zrozumieć, że w futbolu nie chodzi tylko o oglądanie meczu i wynik końcowy. To cały rytuał: kupienie piwka, ustawienie anteny, żeby przypadkiem nic nie zakłócało odbioru, obstawienie faworyta i jawnie okazywana satysfakcja, gdy okaże się, że wybór był trafny, no i własny dźwięk rozpoczęcia gry – gdy w meczu rozlega się gwizdek sędziego –  przed telewizorem na kanapie słychać charakterystyczne „pssssst” przy otwieraniu piwa w puszce. I tak przy każdym meczu odprawiany jest ten rytuał. Bo mundial to pewnego rodzaju orgia. Orgia radości i pozytywnej rywalizacji (no dobra, z kasą w tle, ale co nas to?). Chyba lepiej się do niej przyłączyć i patrzeć jak strzelają gole zamiast strzelać fochy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz