1.07.2014

Wybuchowa atrakcja Teneryfy - WULKAN!


Tak, to ja, Panckowa - SIEMANKO!

Nie da się nie zauważyć tego wulkanu będąc na Teneryfie. Powiem więcej, nie da się go nie zauważyć jeszcze nie będąc na wyspie – czyli z samolotu – bo jego szczyt wystaje ponad chmurami! 

Pico del Teide to wulkan, który jest najwyższym wzniesieniem na Teneryfie i jednocześnie najwyższym szczytem Hiszpanii. Sięga ponad 3 700 metrów n.p.m. Kolejką natomiast można wjechać na wysokość ok. 3 500 metrów n.p.m. I wiecie co, widok z tej wysokości jest niesamowity.

Mieliśmy wyjątkowe szczęście, bo trafiliśmy na ładną pogodę – chmur nie było na tyle dużo, żeby zasłaniały widoki. Dzięki temu w niektórych miejscach mogliśmy zobaczyć nawet linię brzegową Teneryfy. Krajobraz wulkaniczny jest zupełnie inny od tego, który zostawiliśmy w dole – nie ma roślinności, od razu nasuwają się skojarzenia z krajobrazami na księżycu (tymi znanymi z Internetu i TV, bo w sumie na księżycu jeszcze nie byłam:))
Ciekawostką jest, że Teide to wulkan aktywny, a ostatni wybuch miał miejsce na początku XX wieku - w 1909 r. Z krateru wydobywają się nawet strużki dymu. Widok zastygłej lawy, która spływała w czasie erupcji, robi ogromnie wrażenie (na zboczach widać drogę, po której spływała). U mnie od razu uruchomiła się wyobraźnia jak to wyglądało gdy następowały wybuchy.

Mam dla Was sporą porcję zdjęć z wycieczki na wulkan, a więc zapraszam do oglądania:)

Jak już wspomniałam, trudno nie zauważyć wulkanu już z samolotu

Tak w ogóle, to z której strony wyspy by nie spojrzeć, to go widać:)

Tu już wjazd kolejką. Gdyby nie ta droga z zaparkowanymi samochodami, wysokość, na którą się wjeżdża, nie rzucałaby się tak w oczy

Jak ktoś ma lęk wysokości to raczej odradzam jazdę tym uroczym "wagonikiem". Mój strach był proporcjonalny do osiąganej wysokości.

Najgorsza była jednak świadomość, że trzeba było nią też jeszcze wrócić na dół... ewentualnie zejść pieszo czterogodzinną trasą po zboczach wulkanu...
A jak już wjechałam na górę, to aż musiałam się oprzeć o słup z tych emocji

I oto ON!

A tu wspomniane strużki dymu. Żeby sobie wyobrazić średnicę krateru - zwróćcie uwagę na  tych małych człowieczków na szczycie:)

Na zboczach wulkanu z  kamieni są ułożone ścieżki dla turystów. Sandały lepiej jednak zostawić w hotelu i założyć wygodne buty, bo wulkaniczne kamienie są ostre i nierówne jak polskie chodniki



A tu widok na linię brzegową Teneryfy i ocean

"Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu" - To była moja pierwsza myśl gdy ujrzałam widok przed sobą.

Na zdjęciu powyżej widać pasmo górskie, które dzieli Teneryfę na wilgotną i chłodniejszą część północną oraz suchą i ciepłą część południową


księżycowy krajobraz

I jeszcze raz główny bohater - wybuchowy Pico del Teide!


A w następnym poście obiecuję fotorelację z Teneryfy, coś w stylu "Teneryfa w pigułce":)
Podobają wam się zdjęcia z wycieczki na wulkan? 

PS. nie wiem, czy zauważyliście, ale to pierwszy post na blogu, w którym możecie zobaczyć mnie w całej okazałości:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz